I Polygon Matematyczny – dzień 7

Sobota, 9 sierpnia 2014

Ostatni cały dzień na obozie przywitał nas szczególnym (pożegnalnym?) zadaniem. Ale czas na jego rozwiązywanie będzie pewnie dopiero po obozie….

Tym razem niczego nie będziemy się uczyć – wydarzeniem przedpołudnia był mecz drużynowy. Jeśli komuś wydaje się, że mecz matematyczny to nuda jeszcze większa od darcia pierza (czy to aby na pewno jest nudne?) – myli się straszliwie! Wprawdzie trochę czasu zajęło skompletowanie drużyn – jednak kiedy uczestnicy meczu dostali zadania i zaczęli sje rozwiązywać – emocje zaczęły już tylko rosnąć. Nawet fakt, że reguł meczu nie znał dokładnie chyba nikt (jury miało do dyspozycji punkt „w sprawach, których nie można rozstrzygnąć rozstrzyga jury”), nie przeszkodził w przeprowadzeniu rozgrywki.

Kiedy obydwie czteroosobowe drużyny dostały zestaw zadań, zaczęła się ciężka praca – choć w całkiem miłych warunkach:

Turniej był niezwykle emocjonujący. Szczególnie pod koniec rozgrywki gdy wszyscy martwili się, że za bardzo spóźnią się na obiad… Na szczęście wszystko dobrze się skończyło: jedna z drużyn zdobyła drugie miejsce, zaś druga była przedostatnia.

Pierwsza porcja wybieranek obejmowała następujące tematy

  • Maxima: ciąg dalszy – np. wykresy. Jacek Gulgowski.
  • Siatkówka – trening sportowy. Aleksandra Borkowska i Barbara Wolnik.
  • Ping-pong. Natalia Glinka.
  • Omówienie zadań pozostałych po meczu. Adam Dzedzej.

Druga porcja wybieranek to

  • Rymowanki v. 2.0. Jacek Gulgowski.
  • Jedno twierdzenie z teorii liczb (dla Matmaniaków). Barbara Wolnik.
  • Czasy teraźniejsze i przeszłe w języku angielskim. Natalia Glinka.
  • Bartok – ostatnie starcie. Adam Dzedzej.

Tak – na przykład – wygląda gra w Bartoka. Wbrew pozorom uczestnicy tej gry wykonują od czasu do czasu jakieś ruchy.


Był też czas na ostatnią dawkę sportu – w postaci tradycyjnego ziemniaka (zwanego również kartoflem).


Wieczorem zamiast tradycyjnego pożegnalnego ogniska urządziliśmy „świeczkowisko” – spotkaliśmy się wszyscy, na sali, na której zwykle toczyły się ożywione matematyczne dyskusje – wśród sporej liczby świeczek. Pomysł był super – zważywszy na gwałtowną ulewę, która rozszalała się na dworze. Żadne ognisko by takiej nie przetrwało!

Bawiliśmy się świetnie – choć było i trochę smutno, zważywszy, że był to ostatni wieczór na obozie. Pani Basia Wolnik zasypała nas zagadkami – rebusami i kalamburami, przy których było mnóstwo śmiechu, emocji i zaskakujących zwrotów akcji.

Później każdy z obozowiczów otrzymał pamiątkowy dyplom, rozdanych zostało mnóstwo nagród w przeróżnych obozowych konkurencjach. Odczytaliśmy również wyniki radosnej burzy mózgów, do którego to rzadkiego zjawiska doszło podczas tworzenia rymowanek. Odbyło się również kilka wystąpień publicznych. A następnie tradycyjna porcja gier i zabaw. Ta ostatnia obozowa noc dla niektórych nieco się przeciągnęła… Hmmm, nie ma to jak pamiątkowe zdjęcie o wschodzie słońca. W zasadzie ten wypad nad jezioro może zastąpić poranny rozruch…